Gdańskie lwy – niczym drużyna piłkarska ;)

Dziś przygotowałam dla Was wpis z zupełnie innej bajki 🙂 Mamy bowiem w Gdańsku bohatera niczym z bajkowej konwencji – to Gdański Lew Hewelion. Nie od dziś wiadomo, że motyw lwa jest dla Gdańska dość charakterystyczny, a idea poszukiwania rzeźbionych figurek też nie jest Polakom obca (patrz: Wrocław, a może jednak Gdańsk?). Dlaczego zatem nie połączyć obu pomysłów w jeden?

Moim zdaniem wyszło naprawdę intrygująco, a sama mocno wkręciłam się w poszukiwania (jako fanka kryminałów mam lekkie zapędy detektywistyczne). Dodatkowo zadanie wspiera aplikacja, która po zdobyciu kolejnych lwów dostarcza informacji o miejscu, w którym się znajdujemy, a także o ciekawostkach z najbliższej okolicy. Tym bardziej analogowym (lub po prostu jak ja kochającym mapki) polecam udać się po papierowy egzemplarz do punktu informacji turystycznej.

Chciałabym Wam dziś przedstawić całą galerię bohaterów, a że jest ich jedenastka (aktualizacja znajduje się tutaj), nawiązałam tytułem nieco do jednego z najpopularniejszych sportów. Zacznijmy zatem od przestrzeni, gdzie piłkarze czują się najlepiej…

  1. Stadion Energa – tutaj nasz bohater nie tylko zaserwował mi w aplikacji czytankę, ale również się rozgadał. Można zdobyć przy tej okazji parę ciekawostek wyrażonych w liczbach, a że do mnie, jako do ścisłowca, liczby zawsze przemawiały, była to jedna z figurek, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
  2. Centrum Hewelianum – a tak naprawdę od niedawna Hevelianum, bo to miejsce, tak bliskie mojemu sercu, zmieniło nazwę. Kluczową postacią, patronem tej przestrzeni, był od początku Jan Heweliusz. Jak na astronoma przystało, także i tutejszy lew korzysta z przyrządu do badania nieba, który moglibyśmy również znaleźć w siedemnastowiecznym obserwatorium Heweliusza. To był też pierwszy lew, którego sfotografowałam. I to jeszcze w okresie, gdy o całej serii i aplikacji nie miałam jeszcze pojęcia.
  3. ZOO w Oliwie – to tutaj tak naprawdę wszystko się zaczyna, tutaj stanął pierwszy rzeźbiony lew, tutaj rozpoczyna się narracja całej opowieści snutej wokół gdańskich lwów. Chyba tego lwa najbardziej doceniam wizualnie, bo przecież też mam w sobie naturę podróżnika 🙂
  4. Molo w Brzeźnie – tego lwa odwiedzałam często latem i z całą pewnością znają go wszyscy biegacze w tej części Gdańska.
  5. Port Lotniczy – nie było łatwo go odszukać na ogromnym lotnisku i w tłumie ludzi, ale warto było, a przy okazji można po drodze poznać ciekawe osoby. Sama figurka też bardzo mi się spodobała, zapewne ze względu na swą dynamikę.
  6. Wielki Młyn – tym lwem dzieliłam się z Wami na moim fanpage’u na Facebooku w pierwszą miesięcznicę bloga.
  7. Centrum Informacji Turystycznej przy Zielonej Bramie – tutaj warto zajrzeć do środka, a lew pokaże Wam serce na dłoni <3
  8. Długie Pobrzeże – umiejscowienie lwa nie jest wcale takie oczywiste i naprawdę trzeba mocno wytężyć wzrok. Osobiście przeszłam obok chyba ze trzy razy, chociaż kilka tygodni wcześniej „gdzieś go już widziałam” 😉
  9. Ołowianka – tego lwa też bardzo lubię, wygląda niezwykle sympatycznie i już pokazywałam Wam, jak miałam ochotę żartobliwie podrapać go za uszkiem.
  10. Teatr Szekspirowski – z tym lwem jednak nie ma żartów. Klasyczne „być albo nie być” od razu wprowadza nas w patetyczny nastrój. Lwa dotąd można było znaleźć w Bramie Wyżynnej, ale docelowo będzie umieszczony właśnie w Teatrze Szekspirowskim.
  11. Galeria Madison – ten lew pojawił się w sierpniu czy we wrześniu tego roku i wygląda niczym burmistrz. Niestety, nie był jeszcze wtedy dodany do aplikacji i nie miałam szansy dowiedzieć się, na kim był wzorowany. Ale być może Wy wiecie?

Starałam się moim wpisem nie zdradzić Wam dokładnych lokalizacji, a jedynie informacje, które są powszechnie dostępne, gdy zaczynacie to wyzwanie. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do odkrywania Gdańska podczas zabawy w tropicieli 😉

AKTUALIZACJA: Od momentu publikacji tego wpisu pojawiło się w przestrzeni miasta jeszcze kilka lwów, m.in. Fahrenheit przy Długim Targu. Tym samym na pewno jest ich więcej niż w podstawowym składzie piłkarskim 😉

4 thoughts on “Gdańskie lwy – niczym drużyna piłkarska ;)

  1. Kordian says:

    Miałem trochę infantylnych kolegów w licealnym internecie 🙂 Jeden z nich dostał od dziewczyny pluszowego lwa, posadził go na półce nad łóżkiem i niedługo po tym fakcie wskazał na niego palcem, mówiąc do nas, sublokatorów dziecinnym głosikiem: „Bo ja jewek jeśtem!” I było w tym sporo racji, gdyż był to blondyn z dość bujną brodą. Nie mam pojęcia, co się z nim teraz dzieje, bo nie korzysta z mediów społecznościowych. Wiem tylko, że studiował grafikę na ASP w Poznaniu. Na ostatnim zdjęciu, które trafiło do internetu, nie miał już brody 😉 Jeśli ma tę samą dziewczynę (żonę?), pewnie do bohaterów tego wpisu ma pozytywny stosunek (był z Tucholi, więc trudno powiedzieć, czy ma jeszcze jakieś kontakty z Trójmiastem).

    Odpowiedz
    1. Palcem po mapie, stopą po ziemi says:

      To ciekawe, jak opisywane przeze mnie przestrzenie lub obiekty kojarzą się czytelnikom z konkretnymi ludźmi. Ja też tak trochę mam 😉 Gdy gdzieś wędrowałam po raz pierwszy, nawet po latach wciąż mam w pamięci, kto mi towarzyszył i co ciekawsze osoby spotkane po drodze. Gdy znałam już daną przestrzeń, dodatkowo nakładały się na to wcześniejsze wspomnienia 🙂

      Odpowiedz
    1. Palcem po mapie, stopą po ziemi says:

      Od czasu publikacji tego wpisu też zdążyłam trafić na tę informację 😉

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *