Dziś dla odmiany nie czeka na Was opowieść snuta zgodnie z przebiegiem spaceru, ale podzielę się z Wami kilkoma historiami z dwóch pierwszych wędrówek, bowiem na Chełm i Orunię Dolną wyszło mi ich aż cztery. Choć tak naprawdę lawirowałyśmy pomiędzy dzielnicami.

Dziś przed Wami kilka kadrów z pierwszych dwóch spacerów. Oba odbyły się w babskim gronie, a podczas pierwszej wycieczki towarzyszyły mi aż dwie koleżanki. Wiedziałam, na jakim przystanku chcę z nimi wysiąść, a że tramwaj „wywoływał” kolejne nazwy – oddałyśmy się rozmowie. Jaki był efekt? Wysiadłyśmy, gdzie trzeba, ale nie znając tego terenu zupełnie, mylnie założyłam, że przystanek był przed zakrętem, a nie tuż za nim. Chwilę zajęło nam analogowe zlokalizowanie się 🙂

Nieraz podczas projektowych wycieczek zagadywali mnie przechodnie. Jednak nie tylko ludzi interesuje, gdy ktoś nieznany pojawi się w pobliżu. O naszą uwagę bardzo zabiegał szczeniak na jednej z mijanych posesji. Pod czujnym okiem właścicieli podbiegł, by się z nami przywitać 🙂 A po drodze zdążyłyśmy się zorientować, jak zróżnicowany pod względem zieleni i zabudowy był Chełm.


Lubię wypatrywać wszelakich malunków na murach (oczywiście o ile niosą przesłanie), ale na drzewie się ich nie spodziewałam. Analogiczny napis znalazłyśmy na chodniku. Też zadaję sobie widoczne na ilustracji pytanie, gdy mam w głowie plany na najbliższe miesiące, a nawet dni…

Tutaj malunki przy ulicy Cienistej:

Na budynku szkoły podstawowej też stworzono całkiem interesujące graffiti 🙂 Co o tym sądzicie?

Ciekawostką był dla mnie również pasaż handlowy na Chełmie.

Było trochę nowoczesności, ale podczas drugiej wycieczki przekonałam się, jak bardzo na co dzień ta współczesność może się mieszać z historią… Widać to po pierwsze w zestawieniu zabudowy mieszkalnej różnych rejonów miasta.


Z niemałą przyjemnością można się na pograniczu Chełmu i Oruni cofnąć w czasie jeszcze bardziej. Przed Wami kilka przykładów:
- Kościół Św. Ignacego Loyoli z połowy XVIII wieku.
- Pomnik Tatara z Parku Oruńskiego, założonego w XVII wieku, a przekazanego w XX wieku przez właścicielkę Emilię Hoene pod warunkiem, że nie będzie tam wyszynku i picia alkoholu 😉
- Szaniec Jezuicki z XIX wieku.




A na kolejny wpis zapraszam Was jak co tydzień, we wtorek 🙂 Dziś wyjątkowo krótko, mam nadzieję, że za tydzień uda się napisać więcej.
Ostatnio w ramach kursu spacerowaliśmy częściowo w podobnym rejonie, a jeden z kolegów, gdy tylko coś fotografowałam, zapytywał, czy „na bloga”. Dziś oglądacie projektowe zdjęcia z 2015 roku, ale ostatnia wycieczka uświadomiła mi, ile jeszcze nie odkryłam, spacerując tylko „ulica po ulicy”. Także mam jeszcze całkiem sporo do zobaczenia i na pewno zajrzę tam ponownie 🙂
Tymczasem idę się dalej wspinać po stopniach gdańskiej wiedzy, bo odkrywanie tego miasta, jakkolwiek pracochłonne, daje ogromną satysfakcję.
