Poprzednio mogliście usłyszeć o mojej ostatniej wizycie na Dolnym Mieście w ramach tegorocznego spaceru blogerów, tymczasem zapraszam Was w podróż, która odbyła się zimą 2015 roku.
No właśnie, zimą. Od kilku dni mamy w Gdańsku temperatury bliskie zera, a że wówczas było podobnie, moje spacery trwały zdecydowanie krócej. Tymczasem ja miałam na celowniku spore obszarowo dzielnice jak Przymorze i Dolny Wrzeszcz. Sumarycznie skutkowało to dość powolnym zamalowywaniem mapki postępów. Potrzebowałam zatem zwiedzić coś mniejszego, zakolorować szybko kolejną plamkę na mapie i nieco podbudować swoje morale w tym trudnym, zimowym czasie, kiedy to wędrowałam dużo mniej intensywnie.
Tym razem zgarnęłam kolegę i wsiedliśmy w tramwaj, który dowiózł nas do Akademii Muzycznej. W tunelu już na początku zaintrygowały nas schody. Nie dało się po nich jednak wdrapać, bo nie były prawdziwe 😉
Na szczęście obok były takie rzeczywiście wiodące w górę. Mogliśmy zatem zacząć zwiedzanie. Dzielnica była niewielka, niekoniecznie miałam okazję wcześniej tu bywać, a że też słyszałam niewiele, nie miałam szczególnych oczekiwań 😉 Co zwróciło zatem moją szczególną uwagę?
- Akcenty historyczne w okolicach szkół – w kostce przed wejściem do ówczesnego Gimnazjum nr 9 umieszczono liczbę 1901. Założyłam, że to data powstania placówki, natomiast gdy szukałam tej informacji, pisząc ten wpis, niestety nie udało mi się jej potwierdzić ani zanegować. Może ktoś z Was wie? 😉
Tymczasem przed Szkołą Podstawową nr 65 znajdował się pomnik jej patrona – Alfa Liczmańskiego. Pomiędzy treść wykutego napisu wpleciono krzyż harcerski.
- Wszechobecne (w tamtym okresie) remonty.
- Artystyczne wykończenia budynków.
- Budzący skojarzenia z filmem grozy budynek przy Kieturakisa 1.
- Uliczki takie jak Królikarnia, gdzie wydawało się, jakby czas się zatrzymał.
- Znany mi już wcześniej „most na Olszynkę” (gdzie mieszkałam przez pierwsze trzy miesiące pobytu w Gdańsku), któremu dodano kolorytu, a także piękne tereny zielone w pobliżu Opływu Motławy.
- Równie kolorowe kaczory i ciekawe w swej prostocie graffiti na kontenerze przy wspominanej wyżej szkole podstawowej.
- A skoro już o graffiti mowa, bardzo ciekawe były w tunelu przystanku Brama Żuławska. Jedno z nich nawiązywało do umiejscowienia w pobliżu stadionu żużlowego.
- Nie byłabym też sobą, gdyby nie zaintrygował mnie stary, ceglany murek. Nieważne, że stał samotnie i nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego akurat tam – po prostu mam słabość do większości ceglanych konstrukcji 😉
Czy moje podejście do Dolnego Miasta się zmieniło? Na pewno już ten pierwszy spacer pokazał mi, że nie powinnam tego obszaru kojarzyć tylko z „mostem na Olszynkę”. Że były miejsca intrygujące, że były przykłady ciekawej zabudowy. Nie uważałam jednak tego rejonu za nadzwyczajny. Dziś znam ludzi związanych z tą dzielnicą i/lub uwielbiających tę przestrzeń i udziela mi się czasem ich entuzjazm. Zwłaszcza, że obszar ten jest stopniowo rewitalizowany, a lokalna społeczność chętnie dzieli się swoją wiedzą. Widząc ich zaangażowanie, nie da się przejść obojętnie 🙂
http://www.opowiadaczehistorii.pl/mozaika/
Bardzo dziękuję za uzupełnienie poszukiwanej przeze mnie informacji. Moje zdjęcie pochodzi z początku 2015 roku, rozumiem, że mozaika nie jest już w takim stanie, jak w moim kadrze?
O tak – ozdobne wykończenia budynków. O tak – uliczki, na których czas się zatrzymał (co chyba najbardziej się czuję w dni niepogody). O tak – kolorowe kaczory (opływ Motławy jest bardzo fajny, ale ja najbardziej zżyłem się z tymi ze stawku koło Platynowej, bo mam niedaleko dentystę).
Budynki dawnej fabryki zapałek zawsze przyciągały moją uwagę swoimi rozmiarami. Dziwiłem się, że tę dzielnicę zawsze się omija w drodze czy na zwiedzanie, czy na zakupy, choć to niemal przedłużenie Głównego Miasta. Kiedy w końcu wybrałem się tam na spacer, nie było jeszcze wielu niedawnych remontów. Cieszę się, że dzielnica nie jest już tak zaniedbana, tym bardziej, że znam osobiście autora linkowanego tekstu o mozaikach 🙂 Pisaliśmy kiedyś razem…szopkę sylwestrową dla forum muzycznego.
Mieszkając na samym początku bytności w Gdańsku na Olszynce, wędrowałam tędy dość często. Tym bardziej jestem pod wrażeniem zmian, jakie zaszły na skutek odrestaurowania dzielnicy 🙂