Suchanino – cegły, kozy i inne przypadki

Pierwszy spacer po Suchaninie tak naprawdę zaczął się zwieńczeniem wędrówki po Aniołkach. Mogłabym zatem rzec, że zwiedziłam Suchanino na niecałe dwa razy. Dla odmiany wybrałam się w teren w damskim towarzystwie. I równie odmienną była w porównaniu z ostatnią przygodą pogoda. Nikt nie miałby wątpliwości, że nastała jesień, a na drugim spacerze nawet ubrałam rękawiczki!

Suchanino nawiązuje nawet nieco przekornie do odwiedzanego ostatnio Nowego Portu. Kojarzycie może, jak analizowałam nazwę ulicy Zamkniętej? Tym razem mogłam przespacerować się ulicą Otwartą. Nie ona jednak najbardziej przypadła mi do gustu. Jeśli nie byliście jeszcze na ulicy Ojcowskiej, czas to nadrobić 🙂 Nie wydaje mi się, by w Gdańsku była druga taka, a wierzcie mi, swoje przeszłam 😀 Dlaczego tak się zachwycam konkretną ulicą? Pozwolę sobie Wam to zilustrować. Spójrzcie na łuk drogi. Szeregowe, połączone z sobą domki, a mimo to tak różnorodne i niebanalne. A do tego te płaskorzeźby między wejściami do poszczególnych domków – z animalistycznymi i kwiatowymi płaskorzeźbami <3

Pozostając w temacie budownictwa, chciałabym opowiedzieć słów parę o wypatrzonych na Suchaninie cegłach. Tak, nawet cegły bowiem mogą się człowiekowi z czymś kojarzyć. By to wyjaśnić, posilę się prezentowanym już kiedyś na Facebooku cytatem:

Wspomniana zabawa toczyła się kilka lat, więc dwa wypady na Suchanino były na tym tle krótkie jak mrugnięcie oka. Podczas jednego z tych spacerów chyba po raz pierwszy w ramach projektu miałam okazję skorzystać ze swoich map także po to, by wskazać drogę komuś innemu. Przechodnie nie zagadywali mnie po raz pierwszy, ale dotąd raczej byli ciekawi, co robię (robimy), tymczasem ten pan szukał konkretnego obiektu.

Sama też zdobyłam parę informacji dzięki tej wycieczce. Zauważyłam w pewnym momencie, że znajdowałyśmy się na ulicy Bacewicz. Tak ciekawa odmiana nazwiska skłoniła mnie do sprawdzenia, kto zacz 🙂 I co się okazało? Po pierwsze, że miałyśmy do czynienia z panią Bacewicz. A pani Bacewicz była kompozytorką i skrzypaczką. Muzykiem był również Małcużyński (chociaż nie skrzypkiem, a pianistą), którego ulica znajdowała się nieopodal. Przeżyłyśmy tam jednak niezwiązaną z muzyką przygodę. Na naszej trasie minęłyśmy… kozy! Zdawało się, że chciały się zaprzyjaźnić, bo podeszły do ogrodzenia. Ale szybko zdradziły się ze swoimi intencjami – miały apetyt na moją mapę! Na szczęście udało mi się ją ocalić od zjedzenia, a kozy zapozowały do zdjęcia, po czym wróciły do podgryzania kartonów 😉 Szczególnie intrygujący po latach okazał się dla mnie fakt, że kóz już nie było, ale jeden z moich ówczesnych rozmówców, słysząc nazwę ulicy, też skojarzył ją momentalnie z kozami 🙂

A z czym jeszcze warto skojarzyć Suchanino? Z Gdańskim Parkiem Naukowo – Technologicznym, z boiskiem przy nienazwanej drodze między ulicami Schumana i Mozarta, a także z logo jednego z hoteli na kształt klawiszy pianina, co wkomponowuje się w obszar, w którym wśród patronów ulic dominują kompozytorzy…

Za tydzień zrobimy sobie uliczną powtórkę z jednej z lektur szkolnych. Ktoś odgadnie, z której? 🙂 Tymczasem w sobotę mała odskocznia – pierwsza z odsłon tegorocznego spaceru blogerów – wyprzedzająca nawet opis dzielnic z pierwszego miejskiego projektu! Zatem, do zobaczenia i do poczytania! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *